W czasie szkolenia obserwowałam Dziewczynę, która niewątpliwie była liderką swojego zespołu. Jako pierwsza sięgnęła po instrukcję zadania i sumiennie rozpoczęła analizę tekstu, wyjaśniając innym treści. Intensywnie poszukiwała możliwych rozwiązań, dopytując ludzi czy mają swoje sugestie.
Postępowała jak bardzo pewna siebie osoba, sprawnie i szybko podejmowała decyzję oraz rozdysponowała pracę. Miała wizję i entuzjazm. Uśmiechnięta i zaangażowana starała się słuchać ludzi w trakcie pracy, choć utrudniała jej czasem świadomość presji czasu. Kiedy rozwiązanie nie sprawdzało się, natychmiast elastycznie dopasowała się do okoliczności i szukała następnej koncepcji. Zespół odniósł sukces, ale Dziewczyna nie była zadowolona z wyniku. Powiedziała ,,Wyszło moje nierozgarnięcie, bo nie zbyt dokładnie przeczytałam instrukcję”. Autodiagnoza Dziewczyny mocno różniła się od tego, jak była postrzegana przez grupę.
Widziano Dziewczynę jako znakomitego lidera, który doprowadził drużynę do zwycięstwa.
Skąd ta rozbieżność ocen? Nie można samego siebie postrzegać obiektywnie, a tylko od wewnątrz, z osobistej perspektywy. Jeżeli nasza wewnętrzna percepcja jest odpowiednia do rzeczywistości, to uzyskujemy zwierciadło i poznajemy prawdę o sobie samym. Nie dokujemy zniekształceń. Nasza samoakceptacja pozwala nam obejrzeć siebie z wielu stron i wyciągnąć poprawne wnioski. Zdarza się, że nasza interpretacja może doprowadzić do błędnych osądów samego siebie. Jeśli do akcji wkracza surowy, wewnętrzny krytyk, to nie pozwala się cieszyć z osiągnięć. Z pewnością jego głos zaburza pole percepcji i nie jesteśmy w stanie podjąć się realistycznej autodiagnozy. Niewątpliwie sprzyja właściwej samoocenie przyglądanie się własnym emocjom, uczuciom, myślom. Odkryjemy wzorce i schematy, którym ulegamy czy wewnętrzny głos – czyj on jest, czy na pewno mój? Kto przemawia w mojej głowie, kogo słyszę? A może sabotuję własne szczęście, ponieważ ktoś mi mówi, że na nie zasługuję, nie trwa ono długo, jest tylko iluzją, inni zazdroszczą, życie tak nie wygląda? Czy przypadkiem nie walczę z sobą dla samej walki, bo przyzwyczaiłem się żyć z napięciem, które wywołuje narkotyczną adrenalinę? Po co mi to uczucie? Co mi ono daje? Czy może rozgrywam wewnętrzną batalię z cieniem przeszłości? Kim jest ta osoba we wewnątrz mnie, nieustannie mówiąca: powinienem, trzeba i należy, muszę? Kim jest ta wewnętrzna postać, która mnie każe i stawia nierealistyczne wymagania? Rodzicem, nauczycielem, innym dorosłym, który przekształcił się w symboliczną obecność?
Samoocenę możemy określić jako nieujawnione oczekiwania, tego co dla nas jest odpowiednie i możliwe. Z oczekiwań tworzą się zachowania i w ten sposób stają się one rzeczywiste. A rzeczywistość utwierdza nas w przekonaniach. Natomiast przekonania prowadzą nas do samospełniającej się przepowiedni. Dziewczyna wyraziła w przekonaniu: ,,wyszło moje nierozgarnięcie, bo nie zbyt dokładnie przeczytałam instrukcję” oczekiwanie, że we wszystkim co robi, powinna być najlepsza. Kiedy doskonale poprowadziła zespół do zwycięstwa, ale nie osiągnęła najlepszego wyniku, zamiast radości i dumy pojawiła się samokrytyka, żal i deprecjacja tego, czego właśnie dokonała przed chwilą.
Znacie powiedzenie ,,Nobody is perfect?” Ja bym dodała: Nie jestem doskonały, ale jestem szczęśliwy.
No Comment