Porzucić komfort


Siedziała w milczeniu przed monitorem laptopa. Myślała o tym, że chce zmienić pracę. Męczyły ją rutynowe działania, miała wrażenie, że się cofa zamiast rozwijać. Była rozgoryczona tym, że przychodzi do domu tak wyczerpana jakby pracowała w kopalni. Wieczorem rozkładała się na kanapie i nie miała już sił na nic poza bezmyślnym przełączaniem kanałów telewizyjnych. Czuła, że praca całkowicie wysysa z niej energię.

Przerażała ją utrata kontroli nad własnym życiem i że czas płynie a ona się jemu poddaje. Każdy dzień wyglądał tak samo i przypominało to funkcjonowanie na autopilota. Rano szybkim łykiem wypijała kawę, biegła do autobusu i przyłączała się do ściśniętego, uśpionego tłumu, który pogrążany w lunatycznym transie własnych myśli – nie myśli sunął do swych miejsc pracy. Tak bardzo chciała zmienić te dni, by nie były wszystkie do siebie podobne. Marzyła o założeniu własnej restauracji, w której ludzie mogliby jeść tyle, ile zechcą. Najważniejsza byłaby atmosfera: ciepła, domowa, rodzinna. Gotowanie to jej pasja. Wszyscy znajomi powtarzają, że ma talent i jest w tym świetna. Tylko, że ona już od pięciu lat pracuje w korporacji. Klienci zaczynają ją irytować i nie ma już tyle dobrej energii, co kiedyś. Przeglądała portale z pracą, bo może przeniosłaby się do innej firmy, może tam mogłaby podjąć jakieś wyzwania? Rozmyślała nad tym, czy nie przeprowadzić się do innego miasta? Ale przecież tu ma rodzinę, znajomych i zna wszystkie miejsca jak własną kieszeń. Założyć restaurację, to zbyt ryzykowne, a jak się nie uda? Powstało już tyle restauracji. Dzięki korporacji przynajmniej ma stabilizację. Wie kto jest jaki, żadnych niespodzianek, a co najważniejsze, stałe pieniądze, które pozwalają jej egzystować wygodnie i dostatnio. Matka by powiedziała, że wymyśla i niech się cieszy z tego, co ma. A ona przeżywała poczucie jałowości i bezsensu własnego życia.

Na poziomie głowy, czyli świadomości potrafimy większość rzeczy uporządkować, zaplanować, zracjonalizować: Mam dobrze płatną i stabilną pracę, więc powinnam się czuć bezpiecznie. Na poziomie emocji, gdzieś podświadomie możemy odczuwać zupełnie coś innego, niż deklarujemy. Na przykład, że praca już nie daje nam radości, szczęścia, a nawet sprawia cierpienie. Konflikt, który rozgrywa się na poziomie świadomości i podświadomości – rozbieżności między tym jakie wyrażamy przekonania, a co tak naprawdę czujemy – wymaga od nas większych nakładów energii. Gdy próbujemy ten wewnętrzny rozdźwięk ukryć przed sobą i innymi, angażujemy więcej sił i czujemy się coraz bardziej wyczerpani.

Rozpoczyna się błędne koło pt. ,,bardzo chcę zmienić coś w swoim życiu, ale nie wiem jak…” Rozważania ,,gdyby tylko…” prowadzą do odgrywania roli ofiary, obwniania siebie i innych, co oznacza że tak naprawdę nie zrobię nic. Nie czekaj, aż coś ktoś Ci podaruje, sam stwórz sobie to, czego pragniesz. I nie zrobisz tego, dopóki nie opuścisz swojej strefy komfortu.

Strefa komfortu stanowi dla nas naturalne środowisko, gdzie zachowujemy się przewidywalnie dla siebie i innych, działamy nawykowo. Do strefy komfortu zaliczamy nasze domy i ulice, znajomych, przyjaciół, ustabilizowaną pozycję w pracy i inne obszary życia, w których funkcjonujemy na co dzień. Również nasze utrwalone wzorce myślenia, czyli nic innego jak nasze wewnętrzne przekonania i to, w co wierzymy. Często nie znamy innych wzorców zachowań, dlatego postępujemy automatycznie według tego, co zostało nam wdrukowane w dzieciństwie, młodości. Przykładem utrwalonego wzorca myślenia jest sytuacja, gdy cały czas wybieram partnerów, którzy sprawiają mi cierpienie. W moim wzorcu myślenia miłość wiąże się z cierpieniem. Realizuję ten wzorzec myślenia przez tworzenie relacji, które dostarczają mi negatywnych emocji, choć deklaruję światu, że chcę mieć szczęśliwy związek. Jestem w ramach bolesnego wzorca, ale nie znam innego. Jestem w swoim naturalnym środowisku, w swojej strefie komfortu. Gdybym znalazła się w relacji, która dostarcza mi pozytywnych emocji, nie wiedziałabym jak się zachować. Potrzebowałabym zmienić swój wzorzec myślenia na temat miłości i nauczyć się nowych zachowań, eliminując te, które pojawiają się automatycznie, ze ,,starego” wdrukowania. Mam korzyść z bycia w strefie komfortu, bo nie muszę nic zmieniać, narażać na niepewność. Innym utrwalonym wzorcem myślenia jest wiązanie stabilizacji z poczuciem bezpieczeństwa. Z takim wzorcem myślenia będę dążyła do jej zachowania, nawet za cenę uczucia stagnacji, wegetacji, depresji. Nie lubię swojej pracy i męczy mnie, ale zapewnia mi stabilność i poczucie bezpieczeństwa. To jest moja korzyść, która wydaje mi się być silniejsza niż motywacja do zmiany. Zmiana budzi lęk, bo cóż za nią może się kryć?

Strefa komfortu przypomina koło, a my jesteśmy w jego środku, obwód zamknięty. Jesteśmy w środku koła, czyli w obrębie tych samych zachowań, utrwalonych wzorców, które sprawiają powtarzalność naszych działań i ograniczają naszą kreatywność i szansę na zmianę. No właśnie szansę! Gdyż my, a ściślej ujmując, nasz mózg postrzega zmianę jako zagrożenie. Mózg nie lubi zmian. Buntuje się przed zmianami. Nasz mózg będzie zły, gdy będziemy chcieli zrobić coś innego niż to, do czego się przyzwyczaił. Będzie się złościł. Czyli: Ja, Ty będziemy źli na swojego coacha, przyjaciela, kogoś, kto zada nam niewygodne pytanie zmuszające do autorefleksji i zmiany. Wyjście z utrwalonego wzorca myślenia wiąże się nie tylko z odkryciem, ale i z lękiem, wielką niepewnością. Zatem po co opuszczać strefę komfortu? Zadam pytanie inaczej: jaką masz korzyść z sytuacji, w której się obecnie znajdujesz? Może trzymasz się kurczowo swojej pracy ze względu na korzyści, które z niej płyną? Łatwiej będzie ci ruszyć z miejsca, jeśli sobie zrobisz listę korzyści i strat, które ponosisz będąc w tym miejscu. Nasze marzenia są poza granicami koła, poza strefą naszego komfortu.

,,Czy warto cokolwiek robić, jeśli nie ma w tym miłości? Szkoda na to czasu. Nawet jeśli obierasz cebulę, sprzątasz dom, myjesz samochód, zmieniasz pracę na nową, idziesz do klubu, czytasz książkę, parzysz herbatę i nie ma w tym miłości, tracisz czas. Miłość to stan przepływu, to flow, które pojawia się i znika. Oznacza doznanie, które możemy przywołać, kiedy zechcemy. Tego rodzaju przeżycie i wiedza na jego temat pochodzi z wnętrza, jest zamiłowaniem, pewnością, o której wiemy, że to gotowanie, pisanie wierszy albo majsterkowanie, księgowość albo piłka nożna, podróżowanie, czytanie, informatyka, jest naszą miłością, która nie przeminie.” Coaching Tao, Maciej Bennewicz

Previous Potęga podświadomości
Next Pewniejsza siebie

No Comment

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *