Niczego nie zmieniaj, nie dasz rady, nie ryzykuj, ponosi cię fantazja, za dużo optymizmu, życie wygląda inaczej, życie jest ciężkie, myślisz, że będzie ci tak łatwo, nie uda ci się, nie nadajesz się, podejmujesz złą decyzję, zastanów się czy dobrze robisz, pożałujesz tego, a jak się mylisz, a jak nie masz racji, inni ją mają, źle robisz, co ty robisz, ośmieszysz się…
Jak często słyszmy wewnętrzny głos, który ujawnia swoją obecność, podsycając w nas niepokój i lęk, gdy chcemy zacząć nowe działania? Negatywne trajlowanie często skutecznie hamuje podejmowanie inspirujących wyzwań. Podpowiada nam, że świat jest zagrożeniem i musimy nieustannie się przed nim chronić, zapobiegać, zabezpieczać. Świat jest nieprzewidywalny, może zaskoczyć i to z pewnością niemile. Świat jest nam wrogi, więc musimy być czujni, mieć się na baczności. Natomiast głos wewnętrzny wyraża lęk w komunikacie ,,nie dasz rady, nie ryzykuj”. Troszczy się o nasze dobro oraz pragnie uchronić przed rozczarowaniem, wstydem, bólem i innymi negatywnymi emocjami.
Skąd ten głos pochodzi i z jakiego powodu ma taką moc? Często to głos dorosłych, którzy potrzebowali nas chronić i ostrzegać: uważaj, nie dotykaj, nie idź, nie ruszaj, nie patrz, spadniesz, przewrócisz się, ktoś ci zrobi krzywdę, nie uda ci się, nie możesz, powinno się, trzeba i inne. Automatycznie programowaliśmy się raczej na unikanie niż podejmowanie działania.
Długo szukałam sposobów, żeby uwolnić się od negatywnego nastawienia, bo nie chciałam żyć więcej w niepewności i strachu. Zaczęłam uczyć się konstruktywnego myślenia, patrzenia na świat jako miejsca szans i wyborów, odkryć, radości, przestrzeni, gdzie mogę realizować swoje cele. Uczyłam się działać pomimo lęku, który jest naszym nieodzownym towarzyszem i nigdy się go nie pozbędziemy. Zdałam sobie sprawę, że jego rolą jest ostrzegać przed niebezpieczeństwem, ale jeśli damy mu swawolę, to sparaliżuje wiecznym niepokojem i bezruchem. Wiem, że za każdym razem kiedy będę w nowej sytuacji, podejmując ryzyko, będę czuć strach. Jednak tylko przez robienie czegoś, wyzbywamy się stopniowo lęku. Wielokrotnie mój wewnętrzny głos trajlował: nie dasz rady, nie uda ci się, porywasz się z motyką na słońce, siedź na tyłku – jeśli ci dobrze, nie zmieniaj niczego, nie ryzykuj. Lęk, który nie pozwala żyć tak jak chcielibyśmy.
Strach bierze się z obawy, że nie poradzimy sobie z tym, co może nam się przydarzyć. Pewnego dnia zadałam sobie pytanie: A gdybyś miała pewność, że sobie poradzisz, to czego byś się bała?
Zmniejszymy swój lęk, gdy uwierzymy, że damy sobie radę i zaczniemy działać. Każdy z nas doświadczał czegoś, co było dla niego bardzo ważne i jednocześnie przeżywał strach. Zawsze pytam osoby przychodzące na coaching: jak ważny jest dla ciebie ten cel?
Nie piszę o amerykańskim hurra optymizmie, ignorowaniu rzeczywistości i mówieniu sobie, że jest cudownie, jeśli wcale tak nie jest. Myślę tu o optymizmie polegającym na zwróceniu się w stronę rozwiązań, działań, przekierowaniu myśli w pozytywną stronę zamiast koncentrować się na problemie, analizować: dlaczego tak się stało i kto jest winien. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że nie ma złych decyzji, są różne decyzje. Uczenie się konstruktywnego myślenia jak każda umiejętność wymaga codziennej praktyki, bo nieużywana szybko zanika. Przyjmuj to, co do Ciebie przychodzi. Każde nowe działanie wzmacnia Twoją samoocenę. Dbaj o siebie, o swoje granice i otaczaj się ludźmi, którzy Tobie dobrze życzą. Ciesz się, nadawaj sens i bądź odpowiedzialny za własne życie. Pewnie myślisz: łatwo mówić, trudniej to zrobić. Nie twierdzę, że to łatwe, ale wiem na pewno, że warte naszego zachodu. Warte naszego działania, mimo lęku, a nawet z lękiem.
No Comment