Historia dwóch kobiet ma punkty wspólne, choć one same różnią się od siebie sposobem podejścia do osobistych dramtów, i próbą odnalezienia zgody na to, co się wydarzyło.
Anna: Nie będę udawała, że jest dobrze, skoro nie dzieje się dobrze, nawet jest fatalnie. Gdy ty mi opowiadasz o pozytywnym nastawieniu, to ja myślę, że to jest samooszukiwanie, zamydlanie sobie oczu. Życie nie jest takie jak twierdzisz, zresztą Tobie łatwo mówić, bo masz męża… Nawet nie wiesz jak mi bywa ciężko. Mój mąż zostawił mnie z dwójką dzieci. To wszystko tak wygląda przez niego, jak on mógł mi to zrobić? Nigdy nie myślałam, że mnie to spotka. Jestem wściekła na niego. Haruję po nocach jak wół, rano wyścig z czasem: ubieranie, śniadanie i bieg do przedszkola, a potem do pracy. W robocie kocioł, a do tego jeszcze zostałam liderem projektu. Po pracy pędzę szybko odebrać chłopców i jedziemy na zakupy… Ty wiesz jaka to masakra robić z dwójką dzieci zakupy? Jedno płacze, że chce na ręce i drugie krzyczy, że chce na ręce, a ja czuję, że zaraz nie wytrzymam, że ja nie dam rady, że zaraz siądę na środku sklepu i się rozpłaczę. Nie będę udawała, że wszystko jest w porządku i czuję się doskonale. Jak on mógł mi to zrobić?
Ewa: Gdy opuścił mnie mąż, nie pracowałam i nie byłam pewna skąd wezmę pieniądze na życie. Miałam duży żal do niego, że się poddał bez walki o nasz związek, ale byłam świadoma tego, że obydwoje popełniliśmy błędy. Na początku złościłam się na niego, jak mógł tak z nami postąpić. Jednak w głębi serca czułam, że jestem za to wszystko równie odpowiedzialna jak on. Przestaliśmy rozmawiać ze sobą, zaczęliśmy krzyczeć na siebie albo mijać się w milczeniu. Obydwoje zagubiliśmy się w trudnych, codziennych sytuacjach, które nas przerosły. On też stracił robotę i podłamał się, że nie mógł znaleźć następnej. Mamy małego synka. Nie mieliśmy pieniędzy na przedszkole, a bez tego nie mogłam pójść do pracy. Pomyślałam, że może to czas na moją dojrzałość, samodzielność i zmierzenie się z samą sobą. Wiesz co zrobiłam? Uświadomiłam sobie, że od zawsze marzyłam o prowadzeniu swojego przedszkola. Zaczęłam pracować w weekendy na przyjęciach dla dzieci. W związku z tym, że byłam doktorantką mogłam mniej zapłacić za studia z wychowania przedszkolnego. Odkryłam tanie i fajne przedszkole dla syna. W tygodniu dawałam korepetycje i pisałam doktorat z literatury. Skończyłam studia z wychowania przedszkolnego i od razu zatrudniłam się jako przedszkolanka, żeby zdobyć doświadczenie, które wykorzystam kiedyś we własnym przedszkolu. Wiesz co, zaczęliśmy normalnie rozmawiać z moim mężem i cieszyć się sobą. Nie uwierzysz, ale zeszliśmy się. Miałam obawy, ale kto to wie, co powinno być po kolei…
Większości z nas wydaję się, że myślenie pozytywne jest mniej realistyczne niż myślenie negatywne. Uważamy, że negatywne informacje, które sobie podajemy na pewno są bliższe prawdy niż te pozytywne. Trajlowanie wewnętrznego krytyka, który skutecznie odgradza nas od konstruktywnego działania jest bardziej przekonujące, autentyczne, bo przecież rzadko się mylimy. Można zaprzyjaźnić się ze swoim wewnętrznym, trajlującym krytykiem i za każdym razem czule odzywać się do niego: Wiem, że dbasz o moje bezpieczeństwo i chcesz mnie ostrzec przed zagrożeniami, dziękuję Ci. Jednak podejmę te działania i przekonam się, czy rzeczywiście konsekwencje będą tak fatalne jak mówisz.
Niektórzy uważają, że smutek, pesymizm jest bardziej ciekawy i bardziej twórczy niż optymistyczne podejście do świata. Często postrzegamy pesymistów jako tych, którzy mają dostęp do wiedzy tajemnej. Mamy wrażenie, że znają jakąś szczególną głębię naszej rzeczywistości, są autentyczni i bliżsi egzystencjalnej prawdy. Natomiast ci, którzy myślą optymistycznie mogą kojarzyć się z infantylnymi marzycielami, bujającymi w obłokach. Niekiedy mówimy do nich: życie takie nie jest…
Odczuwając dojmujący smutek, koncentrujemy się wyłącznie na sobie i swoim strachu oraz cierpieniu, i nie widzimy rozwiązań ani nikogo poza sobą samym. Szukamy z determinacją ukojenia, panaceum, separując się lub uzależniając od obecności innych. Nierzadko ustawiczne odczuwanie bólu staje się elementem naszej tożsamości. Wtedy trudno jest się go pozbyć, bo jak pozbyć się części swojej tożsamości?
Nie jesteśmy w stanie wyeliminować raz na całe życie wszystkich negatywnych emocji. Jednak wbrew pozorom myślenie pozytywne nie zaprzecza cierpieniu. ,,Nic z natury nie jest realistyczne i nierealistyczne, bo wszystko uzależnione jest od naszego podejścia”. Istotne jest codzienne praktykowanie konstruktywnego myślenia. Przypomina to proces uczenia się nowego, obcego nam języka, gdyż potrzebujemy codziennej praktyki, aby osiągnąć biegłość. Nie ćwiczone umiejętności – zanikają. Ludzie, którzy myślą pozytywnie nie są mniej realistyczni i interesujący niż ludzie myślący pesymistycznie. Jednak z pewnością wewnętrzna siła, wiara i optymizm pozwalają tym pierwszym spełniać swoje marzenia i zmieniać wokół siebie świat. Osoby pozytywnie nastawione do siebie i innych, z większą łatwością realizują własne cele, rozwijają się i wcielają nowe idee. Biorą życie we własne ręce, takie jakie ono jest i odkrywają jego dobre strony.
,,- Zaczynasz mówić jak Pollyanna…
– A cóż w tym złego? – palnęłam ku jej, i własnemu, zdumieniu. Cóż złego widzisz w tym, aby mieć pozytywny stosunek do życia, nawet jeśli rzuca Ci kłody pod nogi? Cóż złego w tym, że zwracasz wzrok w kierunku słońca, zamiast dostrzegać tylko nędzę i rozpacz? Cóż złego w tym, że starasz się odnaleźć dobre strony każdej sytuacji? „
No Comment