Jaką drogę pokonała Ta Pani, by znaleźć szczęście? Kiedy i dlaczego postanowiła zmienić swoje życie? Dzisiaj Ta Pani mówi, że warto poszerzać swoją samoświadomość, nawet gdy jest bolesna. Wyparte, zepchnięte w podświadomość i tak chyłkiem wyskoczy, wtedy gdy nie będziemy przygotowani. Każdy z nas różnymi drogami dąży do zaspokojenia własnych potrzeb. Kłopot w tym, że nie zawsze umiemy je rozpoznać, a czasem działają przeciw naszemu świadomemu ,,ja”.
Ta Pani dorastała w przestrzeni, gdzie pojęcie miłości nierozerwalnie wiązało się z cierpieniem. Nie mogła zaprzeczyć, że w domu brakowało czułości, ponieważ byłoby to nieprawdą. Przyznaje jednak, że miedzy rodzicami ilość pocałunków i pieszczot wyrównywała się z ilością konfliktów. Trudno było przewidzieć kiedy nastąpi czas miodowego miesiąca, a kiedy wojny na śmierć i życie. Barometr uczuć w związku rodziców był równie nieprzewidywalny jak pogoda, która ze słonecznej, ciepłej nagle przeistaczała się w sztorm.
A teraz przyjmijmy inną wersję historii Tej Pani. Została opuszczona przez rodziców w dzieciństwie. Jeśli opuszczenie potraktujemy symbolicznie, to może być każda sytuacja dłuższej ich nieobecności, gdy potrzebowała miłości i bezpieczeństwa. Odwiedzali córkę, gdy przypomnieli sobie o jej istnieniu. Te chwile były dla niej najszczęśliwsze. Obmyślała wtedy plan, co zrobić, by takich momentów było więcej i jak na nie zasłużyć. Może lepsze oceny? Może będzie jeszcze grzeczniejsza? Może rodzice nie pokłócą się przez nią?
Nie zaskoczę Was dalszą historią opowieści, że życiowe związki Tej Pani były kopią relacji domowych. Odgrywanie scen z dzieciństwa na gruncie relacji damsko – męskich jest znanym mechanizmem z psychologii. Każdy partner zaspakajał jej nieuświadomione potrzeby, choć na płaszczyźnie świadomej była bardzo zdziwiona, dlaczego kocha bez wzajemności. Marzyła o spełnionych uczuciach, ale wybierała partnerów, którzy nigdy tych oczekiwań nie mogli spełnić. Cierpiała. Kiedy przebywała z uległymi mężczyznami stawała się dla nich agresywna. Wchodziła w rolę pasywną, gdy jej mężczyzna należał do typu macho. Niekiedy wina rozpadu związku spoczywała na tym, kto jej nie docenił, zdradził, wykorzystał. Czasem czuła, że z nią samą jest ,,coś nie tak”. Wyczerpana i zniechęcona po kolejnych nieudanych próbach zauważyła, że powtarza pewne zachowania. To tak jakby chciała otworzyć nowe drzwi, ale wciąż używa tego samego klucza, który nie pasuje do zamka.
Odkryła, że od dziecka przyzwyczaiła się do funkcjonowania w toksycznym, niestabilnym, pełnym zagrożeń i cierpienia środowisku, jednak było jej ono tak doskonale znane, że czuła się w nim jak w domu. Świetnie potrafiła działać w kryzysie, potrzebowała go, gdyż wtedy czuła, że naprawdę żyje. Prowokowała trudne zdarzenia, aby właśnie kreować sytuacje niepewności i konfliktu do moemntu, gdy zrozumiała, że bezwiednie realizuje scenariusz autodestrukcji.
Zamarzyła o wolności.
No Comment