Jesteśmy uzależnieni od spraw pilnych. Mało kto z nas uświadamia sobie, jak wiele czasu poświęcamy rzeczom, które są pilne, ale mają małe znaczenie dla naszego życia. Jesteśmy w nieustannym biegu, ciągle dokądś się śpieszymy i na coś jesteśmy spóźnieni bądź nie docieramy. Denerwujemy się długim czekaniem w kolejce, powolną obsługą czy rozgadanymi emerytami. Bezustannie nasza głowa jest w przeszłości lub przyszłości i nie potrafi odnaleźć się w teraźniejszości. Wykonując jakąć czynności już jesteśmy myślami przy następnej, co paradoksalnie utrudnia koncentrację i denerwująco przedłuża czas.
Narzekamy, że brakuje czasu na rzeczy ważne, bo tyle jest spraw do załatwienia. Nie tylko mamy niezapłacone rachunki, nieposprzątany dom, nieodebrane pranie, niezrobione zakupy, pusty bak w samochodzie, stosy nieprzejrzanych dokumentów na biurku, telefony do odebrania, portale do przejrzenia, kolejne spotkania, wizyty czy programy do obejrzenia. Na domiar złego musimy sprawować nad wszystkim pełną kontrolę i nawet odsuwamy innych od zadań, gdyż wierzymy, że sami je zrealizujemy szybciej i lepiej. Codziennie marzymy, że nastąpi w naszym życiu TEN DZIEŃ, w którym będziemy mogli robić to, czego naprawdę pragniemy. Czy oby na pewno nastąpi?
Uzależniliśmy się od skoków adrenaliny, które pomagają nam radzić sobie w trudnych sytuacjach. Nie przyznamy się, że czasem kochamy ten stan ekscytacji i energii, pozwalającej nam przenosić góry, gasić niebotyczne pożary. Jaką mamy wielką satysfakcję, gdy podołamy wszystkim pilnym wyzwaniom! Oczywiście, czujemy się wyczerpani napięciem i towarzyszącym stresem, ale i zadowoleni ze swoich bohaterskich osiągnięć. Udało nam się załatwić wszelkie pilne sprawy. Jesteśmy niezastąpieni.
Kształtujemy nawyk zajmowania się rzeczami pilnymi, które przesłaniają nam sprawy naprawdę ważne. Duma ze sprostania pilnym sprawom zamienia się w gorycz, gdy uświadamiamy sobie, ile poświęciliśmy im czasu. Wpadamy we własne sidła. Współcześnie obserwujemy zjawisko, że akceptowalne społecznie jest bycie zapracowanym, zajętym, gorzej bezczynnym. Powiedziałabym, że istnieje trend Zabieganego, który dowartościowuje ludzi i stanowi o ich wysokim statusie społecznym. Uwalnia od poczucia winy.
Bagatelizujemy głos ciała, odmawiającego nam dalszego biegu. Zmuszamy się, by wstać z łóżka, zmuszamy się zjeść śniadanie, zmuszamy się ubrać, zmuszamy się do działania. Ciało upomina się o swoje prawa, choruje, szybciej się męczy. Nasz umysł jest jednak skuteczniejszy w przekonywaniu o słuszności bycia nieustannie zajętym. Mówi: ,,musisz”, ,,powinieneś”, ,,trzeba”, ,,należy”, ,,wszyscy tak robią” itp. Nie słyszymy serca podszeptującego o rzeczach najważniejszycg, zagłuszyliśmy je wszystkimi pilnymi sprawami. Pilne sprawy budują naszą tożsamość i dają nam poczucie bezpieczeństwa, również dostarczają nam uznania, ale przede wszystkim sprzyjają usprawiedliwieniom, gdy nie zajmujemy się tym, co w życiu jest dla nas najważniejsze.
Zatrzymaj się czasem w czasie i pobądź ze SOBĄ 🙂
No Comment